To miał być produktywny dzień. Niestety obudziłam się z okropnym bólem głowy, który odpuścił dopiero późnym popołudniem.
W planach miałam co prawda inny post, ale boląca głowa pozwoliła mi tylko na tyle. Żeby nie zostawiać Was z niczym, pokażę Wam nowości, które zawitały u mnie w… kwietniu. Tak, wiem, że za chwilę mamy koniec maja. :)
Na początek zakupy z Sephory. Ostatnio polubiłam kupowanie tam miniatur. Dobre rozwiązanie, jeśli chcemy zapoznać się z danym kosmetykiem, a niekoniecznie chcemy kupować pełnowymiarowe opakowanie.
Origins Drink Up Intensive Overnight Mask – Na maski Origins miałam ochotę już od dłuższego czasu. Stacjonanie miniatuty były dostępne tylko w postaci takich sampli. Dobre i to.
Clinique Pep-Start HydroBlur Moisturizer – Jako posiadaczka cery mieszanej cały czas poszukuję kremu, który nie tylko nawilży cerę, ale przede wszystkim będzie ograniczał wydzielanie sebum.
Podczas gdy wszyscy udali się na promocje do Rossmann, ja zrobiłam wycieczkę do stacjonarnej drogerii Misumi. :)
Anwen Maska Winogrona i Keratyna – Maskę Anwen chciałam kupić już jakiś czas temu, ale powstrzymywały mnie zapasy, które miałam. Zapasy są na wykończeniu, więc maska jest już u mnie.
Deni Carte pędzel no 8 – Zakup spontaniczny. Byłam ciekawa jakości włosia, a że pędzli do oczy nigdy za dużo, wpadł do koszyka.
Deni Carte Korektor w płynie – Korektor to u mnie jeden z podstawowych kosmetyków do twarzy. Póki co nie trafiłam na ideał, więc szukam nadal.
Deni Carte Paletka Insipred by Nature – Rzecz, po którą tak naprawdę przyszłam do drogerii. Zależało mi na kupnie paletki do dziennych makijaży. Paletki były przecenione na 15zł, więc wybrałam dla siebie Inspired by Nature. Nawet jeśli cienie nie okażą się petardą, to cena nie była przerażająca.
Babuszka Agafia Maska do twarzy niebieska oczyszczająca – Szampony Babuszki lubię, służą moim włosom, więc pora wypróbować maseczkę.
I coś zupełnie niekosmetycznego. Oboje z Panem Domu bardzo lubimy powieści Joanny Chmielewskiej. Do pełnej kolekcji powieści dla dorosłych brakowało nam kilka tytułów. Więc zebraliśmy się w sobie i zamówiliśmy to, czego jeszcze nie mieliśmy. Tym sposobem do końca roku mamy ban na zakupy książkowe. ;)