Dzisiaj nie dość, że nie azjatycko, to jeszcze wpis z kolorówką. :) To nie tak, że nie używam kosmetyków do makijażu. Tak się jakoś złożyło, że większość wpisów na blogu to kosmetyki pielęgnacyjne. Tak więc zamierzam to nadrobić zaczynając od dzisiaj.
Too Faced Lip Injection Color Bomb to kredka do ust zawierająca witaminy A, C, E oraz masło mango, które nawilżają usta przez cały dzień. Dlatego kredka to także balsam do ust.
Color Eastwood Red to ładna, soczysta czerwień. Dobrze rozprowadza się na ustach, chociaż trzeba je nim pokryć 2-3 razy, żeby kolor był widoczny. Co mnie pozytywnie zaskoczyło, to zapach produktu. Słodkawy, przyjemny dla nosa. Co więcej – utrzymuje się on nawet po aplikacji.
Na opakowaniu znajdziemy ostrzeżenie producenta, że możemy przez 5-10 minut odczuwać mrowienie. Rzeczywiście, podczas aplikacji faktycznie czuć nieprzyjemne nie mrowienie, ale pieczenie. Najgorsza była pierwsza aplikacja, kiedy miałam wrażenie, że produkt wgryza mi się w usta. Plusem też to, że Color Bomb faktycznie nie wysusza ust.
Jak widzicie na swatchu, kolor Eastwood Red to bardziej malinowa czerwień. I tu pojawia się problem, ponieważ nie pasują do mnie pomadki/kredki do ust z różowymi tonami. Dlatego Lip Injection Color Bomb będzie w najbliższym czasie szukało nowego domu.
Jeśli widzieliście gdzieś zdjęcia Color Bomb, to zapewne zauważyliście, że mój produkt lekko różni się od tych, widocznych chociażby tutaj. Okazało się, że mój Color Bomb ma na opakowaniu naklejkę zasłaniającą pełną nazwę produktu. Dlaczego? Nie wiem.