Dzisiaj nie będzie po azjatycku, zostajemy bowiem na naszym polskim podwórku. Bohaterami dzisiejszego postu jest mała, lecz bardzo dzielna trójka z ORGANIQUE.
PIANKA DO KĄPIELI MANGO
Pianka do mycia ciała z gliceryną organiczną. Delikatnie myje i pielęgnuje skórę podczas kąpieli. Upajający zapach słodkiego mango relaksuje i poprawia nastrój.
sposób użycia:
Niewielką ilość pianki nanieść na wilgotną gąbkę lub bezpośrednio na skórę. Wykonać delikatny masaż okrężnymi ruchami w celu uzyskania puszystej piany, następnie spłukać ciepłą wodą.
skład: Glycerin, Aqua, Sorbitol, Sodium Cocoyl Isethionate, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Sodium Chloride, Sodium Stearate, Parfum, Propylene Glycol, Sodium Laurate, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate, Phenoxyetha Pentetate, Stearic Acid, Lauic Acid, Tetrasodium Edta, Pentasodium Pentate, Tetrasodium Etidronate, CI 16255, CI 19140, Citronellol, Geraniol, Limonene
Zawartość, która rozbawiła mnie najbardziej. Spójrzcie tylko na zdjęcie i powiedzcie, czy nie kojarzy Wam się ona z pastą jajeczną? ;) Na szczęście z jajkami ta pianka do kąpieli nie ma nic wspólnego.
Zapach nie jest drażliwy, ale czy jest to taki zapach mango jakiego bym sobie życzyła? Nie, chociaż nie jest z nim też tak najgorzej. Najważniejsze, że pianka jest wdzięcznym umilaczem kąpieli. Nie trzeba jej dużo, ładnie się pieni. I co mnie pozytywnie zaskoczyło – po jej użyciu nie muszę tak naprawdę używać balsamu do ciała. Duży plus.
BALSAM DO CIAŁA Z MASŁEM SHEA – MANGO
Odżywczy balsam przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej, szorstkiej i podrażnionej. Poprawia jędrność i elastyczność, wzmacnia barierę lipidową, chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Skóra po nałożeniu balsamu jest miękka, gładka i aksamitna w dotyku. Upajający zapach słodkiego mango długo utrzymuje się na skórze.
składniki aktywne: masło Shea, olejki: awokado, sojowy i z pestek winogron, wosk pszczeli, witamina E
sposób użycia:
Niewielką ilość balsamu rozgrzać w dłoniach, rozprowadzić na skórze.
skład: Butyropsemum Parkii (Shea Butter), Cera Alba (Beeswax), Cetearyl Alcohol, Glycine Soja (Soybean) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Parfum, Tocopherol (Mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Citronellol, Geraniol, Limonene
Lubię balsamy do ciała, niestety nie używam ich regularnie (niestety). Do tego podeszłam bardzo ochoczo, ale…
Jest to produkt zbity, twardy, więc pierwsze wydobycie z pudełka było trudne. Potem jest już lepiej, niestety aplikacja w moim przypadku nie należy do bezproblemowych. Balsam ciężko się rozprowadza, mimo zastosowanie się do wskazówek producenta. Drugi minus – nie wchłania się całkowicie, pozostawiając na skórze delikatny lepki filtr. Nie jest on „ciężki” i można go wyczuć dopiero po potarciu ręką skóry. Mimo to, balsam nawilża skórę i napina ją. Dużym rozczarowaniem jest zapach, który nie ma nic wspólnego ze słodkim mango. Da się tu wyczuć awokado, olej z pestek winogron i kwaskowatość. Zapach mango jest daleko, daleko w tyle.
Trochę ponarzekałam, ale pewnie wypróbuję inną wersję tego balsamu, żeby sprawdzić, czy to moje narzekactwo było jednorazowe. Bo balsam jako taki nie jest zły.
CUKROWA PIANKA PEELINGUJĄCA DO CIAŁA – OWOCOWY KOKTAJL
Łagodna, pachnąca soczystymi owocami pianka do mycia ciała. Cukier delikatnie oczyszcza, peelinguje i wygładza, a gliceryna roślinna zmiękcza i nawilża skórę. Lekka, puszysta formuła i apetyczne aromaty działają na zmysły, oraz uprzyjemniają kąpiel, zarówno w wannie, jak i pod prysznicem.
sposób użycia:
Niewielką ilość pianki nanieść na skórę, przemasować na sucho kolistymi ruchami, następnie dodać odrobinę wody w celu uzyskania piany. Spłukać ciepłą wodą.
skład: Sucrose, Aqua, Glycerin, Sodium Cocoylisethionate, Sorbitol, Disodium, Lauryl Sulfosuccinate, Parfum, Sodium Chloride, Phenoxyethanol, Tetrasodium Edta, CI 16255, Limonene, Linalool
Pianka peelingująca okazała się największym hitem. Bardzo fajna konsystencja, widoczne kryształki cukru, które wbrew pozorom nie ranią skóry, owocowy zapach. Wszystko to jest ogromnym plusem tego produktu. Zawsze musi być jakieś „ale” i w tym przypadku jest to wydajność – słaba, ale biorąc pod wagę konsystencję, całkiem zrozumiała.