recenzja

Manhattan Cover Stick #1 Naturelle

Manhattan Cover Stick #1 Naturelle

Jak wiecie, jestem w trakcie poszukiwań korektora idealnego. Z Manhattanem miałam już romans, o którym mogliście przeczytać tutaj. Tym razem w mojej kosmetyczce znalazł się korektor w sztyfcie tej firmy.

Manhattan Cover Stick #1 Naturelle
Do wyboru mamy cztery kolory:
1 – Naturelle
2 – Sable
3 – Beige
4 – Caramel
Ja wybrałam Naturelle. Chociaż przy wyborze musiała pomóc mi koleżanka, ponieważ nie do końca byłam do niego przekonana. Poniżej zestawienie kolorów.
Manhattan Cover Stick
źródło: www.ceneo.pl
opis producenta:
Idealny sztyft korygujący dla każdego typu cery. Matowi i tuszuje przebarwienia oraz drobne niedoskonałości skóry. Bisabolol zwalcza zanieczyszczenia, a panthenol działa łagodząco.
Manhattan Cover Stick #1 Naturelle
składniki:
Manhattan Cover Stick #1 Naturelle
Manhattan Cover Stick #1 Naturelle
opakowanie: korektor zamknięty jest w opakowaniu typowym dla pomadek, wykonanym z plastiku
kolor: jasny beż
zapach: brak
pojemność: 5g
cena: około 16zł w drogeriach Rossmann
Manhattan Cover Stick #1 Naturelle
ogólna ocena:
Z tym korektorem mam relację I hate you/love you. Nie jest beznadziejny – wręcz przeciwnie, ale mimo wszystko i tak mam dni, kiedy mam ochotę pieprznąć go w kąt. A może to po prostu ja jestem taka dziwna i mam PMS nie wtedy, kiedy trzeba?
Mimo że jest to korektor w sztyfcie, nie jest suchy (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi) i tępy. Łatwo rozprowadza się na skórze. Kolor który wybrałam, wbrew moim wcześniejszym obawom, pasuje do koloru mojej cery. Po nałożeniu korektor stapia się ze skórą. Dobrze kryje wypryski i inne niedoskonałości. Nakładam go na krem BB a na koniec pudruję twarz. Z tym że nie ze wszystkimi BBkami lubi się tak samo. Idealnie stapia się z Tony Moly Dear Me Petite czy SKIN79 Hot Pink, natomiast z dopasowaniem się z MISSHA Perfect Cover trzeba trafić. Jak wiecie w zanadrzu mam dwa świeżutkie i nieotwarte jeszcze BBki, więc nie wiem jak będzie z nimi współpracował.
Często zdarza mi się go nakładać bezpośrednio na cerę (jeśli muszę wyjść gdzieś 'na szybko’ nie nakładam pełnego makijażu), plus puder do tego. To również jest dobra opcja, ponieważ korektor nie wysusza. Ale mam wrażenie, że korektor ucieka z twarzy.
Manhattan Cover Stick można także używać do cieni po oczami. Z tymi mniejszymi radzi sobie dobrze, z większymi niestety już nie za bardzo. Poza tym żeby nałożyć go pod oczy należy pamiętać o nawilżeniu, ponieważ korektor potrafi podkreślić suche skórki i wchodzić w załamania.
Czy jest to korektor idealny? Z pewnością jest dobry, ale do idealności w mojej ocenie mu brakuje. Polubiłam go, jednak nie mam wyrzutów sumienia, że zacznę używać korektor z MISSHA, który ostatnio kupiłam.

You may also like

Podobne posty