Zadbana cera to marzenie każdej kobiety. Żeby taką mieć nie wystarczy nakładać na nią odpowiednio dobrany krem, nakładać maseczki. Cerę należy również, a może nawet przede wszystkim, oczyszczać. Dlatego dzisiaj o peelingu z miodli indyjskiej marki Himalaya.
Według producenta jest to peeling przeznaczony do każdego rodzaju cery, mający za zadanie oczyszczać i złuszczać. Główne składniki Himalaya Purifying Neem Scrub to miodla indyjska, morela oraz kurkuma.
Granulki pestek moreli delikatnie ścierają z powierzchni skóry wszelkie zanieczyszczenia, usuwając martwe komórki i zaskórniki. Miodla indyjska oczyszcza zatkane pory i reguluje wydzielanie sebum, pozostawiając skórę czystą i świeżą.
Peeling nakładamy na zwilżoną skórę twarzy i szyi, omijając okolice oczu. Przez około 1 minutę okrężnymi ruchami delikatnie wmasowujemy produkt, a potem spłukujemy i osuszamy skórę. Producent zaleca stosować peeling 2-3 razy w tygodniu.
skład
Aqua, Melia Azadirachts Leaf Extract, Stearic Acid, Cetyl Alcohol, Polyethylene, Isohexadecane & C9-C16 Isoparaffin, Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate, Curcuma Longo Root Extract, Prunus Armeniaca Seed Powder, Fragrance, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Tocopheryl Acetate, Disodium EDTA
Opis brzmi bardzo ładnie, prawda? Mnie również on skusił, tak więc z oferowanej przez Himalaya trójki peelingów (do wyboru jest też peeling morelowy do cery wrażliwej oraz orzechowy do cery tłustej) właśnie na niego się zdecydowałam.
Ja swoje opakowanie kupiłam w drogerii hebe. Za 75 ml opakowanie zapłaciłam około 15zł. Peeling jest też dostępny wybranych aptekach (np. DOZ, Gemini) lub na stronie internetowej himalayaherbals.pl.
A jak wygląda używanie Himalaya Purifying Neem Scrub? Peeling to tak naprawdę emulsja, w której zatopione są ścierające drobinki. Zielone kuleczki wydają się bardzo drobne i delikatne, ale to tylko pozory. Nie radzę mocno pocierać twarzy podczas używania tego peelingu, ponieważ można sobie zrobić krzywdę. Produkt ma specyficzny, ziołowy zapach, ale nie czuć go w trakcie mycia twarzy.
Niestety nie mogę powiedzieć, że peeling z miodli indyjskiej mnie uwiódł. W mojej ocenie jest średniakiem. Rzeczą, która najbardziej mi przeszkadza jest to, że podstawą jest emulsja. Przez nią wydaje się, że niezależnie ile peelingu nałożymy na twarz jest go za mało. Poza tym emulsja sprawia, że peeling jest produktem delikatnym i myślimy sobie, że można go mocniej wmasowywać w skórę. Błąd – z zatopionymi w niej peelingującymi drobinkami należy postępować ostrożnie.
Po użyciu Himalaya Purifying Neem Scrub cera jest co prawda świeża i wygląda na zdrowszą, ale nie zauważyłam, żeby jakoś specjalnie radził sobie z zaskórnikami. Kwestia regulacji sebum to też nie taka oczywista sprawa. Peeling radzi sobie z tym w okresie jesienno-zimowym oraz wiosną, ale latem nie wygląda to już tak fajnie.
Peeling zużyję do końca, ale nie kupię ponownie. Jak wspomniałam – dla mnie średniak.