Dzisiaj wpis o jednym z ostatnich hitów, który pojawił się na naszym rynku kosmetycznym. Mowa oczywiście o różowej bazie pod makijaż marki Bielenda. Długo opierałam się przed jej kupnem (dość niechętnie podchodzę do kosmetyków o których wszyscy wypowiadają się w samych superlatywach), niestety baza której dotychczas używałam jak na złość postanowiła się skończyć. A że akurat w Rossmann była mała promocja, baza Bielendy zamieszała na mojej toaletce.
Na stronie producenta możemy znaleźć o niej takie informacje.
Żelowo-perłowa poprawiająca koloryt baza pod makijaż to idealny sposób na uatrakcyjnienie wyglądu szarej, zmęczonej, pozbawionej blasku cery, przy jednoczesnym podniesieniu jej poziomu nawilżenia.
Inteligentny dozownik zamienia perłowe kapsułki zawieszone w lekkim żelu w jedwabiste serum, które idealnie dopasowuje się do skóry. Baza jest bardzo lekka, nie klei się, szybko się wchłania.
Działanie
RÓŻOWA PERŁA wizualnie poprawia wygląd i koloryt naskórka, delikatnie go rozświetla i nadaje cerze promiennego dziewczęcego blasku.
Efekt
Błyszczące pigmenty rozświetlające tworzą na skórze subtelną mgiełkę, która daje dyskretny i naturalny efekt zrelaksowanej i zadbanej skóry, a twarz odzyskuje piękny wygląd.
Stosowanie
Produkt można stosować jako bazę pod makijaż (wówczas w przypadku cery normalnej nie ma potrzeby stosowania kremu nawilżającego), ale także jako produkt do samodzielnego stosowania na dzień. Jeśli zależy Ci na efektownym, ale subtelnym połysku, bazę możemy połączyć z ulubionym podkładem i rozprowadzić równomiernie na twarzy opuszkami palców.
A jak baza sprawuje się na mojej mieszanej cerze? Powiem szczerze, że jestem nią pozytywnie zaskoczona.
Produkt bardzo dobrze się rozprowadza (dla mnie 1 pompka jest wystarczającą ilością), szybko się wchłania, nie pozostawia uczucie lepkości (chyba, że nabiorę za dużo produktu – wtedy potrzebuję więcej czasu, żeby się wchłonęła). Delikatnie rozświetla cerę, wyrównując jej koloryt. Do tego ładnie pachnie.
Oprócz tego, że mam mieszaną cerę pracuję raczej w niefajnych warunkach. Kiedy są włączone wszystkie maszyny na których pracujemy z koleżanką, wydzielają dość dużo ciepła. Na szczęście ta baza w połączeniu z sypkim ryżowym pudrem od DeniCarte (lub No Sebum Mineral Powder od Innisfee) okazała się strzałem w dziesiątkę. Cera jest zmatowiona a pod koniec pracy wymaga dosłownie kosmetycznej poprawki.
Podkłady się na niej nie rolują, dobrze współpracuje zarówna z podkładami drogeryjnymi jak i koreańskimi kremami BB.
Tak więc dołączam do grupy pochwalne. Różowa baza Bielendy z pewnością zamieszka u mnie na dłużej.
Jeżeli jednak szukasz czegoś więcej niż subtelnego rozświetlenia, ta baza raczej nie jest dla Ciebie.