A miało być tak pięknie…
To właśnie to dostałam od siostry w zamian za odstąpienie jej nieszczęsnej Sorayi. O AA miałam napisać nieco później, ale nie mam już sił. Podeszłam do niej bardzo entuzjastycznie, bo kolor jasny – myślę sobie 'będzie dobrze’. I na tym się skończyło. Ale najpierw garść informacji.
opis producenta:
Nowoczesny krem przeciwzmarszczkowy z fluidem jednocześnie pełni funkcję lekkiego make-upu oraz kremu do twarzy. Gwarantuje właściwą pielęgnację skóry i pozwala zatuszować drobne niedoskonałości cery. Idealnie wyrównuje koloryt skóry, nie tworząc ciężkiego efektu maski. Może stanowić alternatywę dla tradycyjnych podkładów pod makijaż.
Odpowiedni zestaw składników aktywnych (olej z kokosu, kwas hialuronowy i witamina E) sprawia, iż krem nawilża skórę i przeciwdziała jej starzeniu się.
Dzięki lekkiej konsystencji nie zatyka porów i dobrze się wchłania. Nadaje cerze zdrowy, świeży wygląd i podkreśla efekt naturalnej opalenizny. Krem nie działa jak samoopalacz i nie pozostawia smug na skórze.
Skuteczność i bezpieczeństwo potwierdzone badaniami na osobach z chorobami alergicznymi skóry.
Badania dermatologiczne wykonane w Klinice Dermatologicznej AM w Gdańsku, obejmujące grupę 60 osób nie wykazały żadnej reakcji alergicznej.
Zawiera surowce najwyższej jakości, dobrane specjalnie pod względem dermatologicznym.
Posiada pH neutralne dla skóry.
Nie zatykają porów, są odporne na wodę i pot, nie powodują podrażnienia spojówek.
Produkt produkowany i kontrolowany według norm przemysłu farmaceutycznego.
krem jest dostępny w czterech odcieniach:
1 kość słoniowa
2 piasek
3 miód
4 czekolada
sposób użycia:
Codziennie rano nałóż krem na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Możesz go używać również zamiast podkładu.
składniki:
opakowanie: miękka plastikowa tubka zakończona zatrzaskiem, na którym możemy ją postawić
konsystecja: kremowa (krem nie jest ciężki czy też tlusty)
kolor: beżowy
zapach: bezzapachowy
pojemność: 50 ml
cena: 16.67 zł na stronie producenta
ogólna ocena:
No i nie wiem od czego zacząć, bo jak patrzę na ten krem to mi ręce opadają. Dobra rada – nie sugerujcie się tym 'Make Up’ na opakowaniu, bo żadnego make up’u z nim nie zrobicie. No chyba że ja do tej pory źle wszystko robiłam… Jedno muszę jednak oddać – AA nie próbuje wmówić klientkom, że to krem BB (jak to teraz jest nagminnie stosowane na fali popularności azjatyckich kremów BB), tylko stawia sprawę jasno – w tubce mamy krem z fluidem.
Krem jest zamknięty w małej poręcznej tubce, więc jeśli wybieramy się w podróż śmiało możemy zapakować ją do kosmetyczki. Tubka wykonana jest z mięciutkiego plastiku, więc nie ma problemu z wydobyciem produktu z opakowania. Krem ma delikatną kremową konstystencję i łatwo rozprowadza się na twarzy, nie tworząc przy tym smug.Trochę bałam się koloru. Mój odcień okazał się bardziej beżowy niż miodowy. I tu niestety koniec dobrych wiadomości. Dlaczego? Ponieważ ten krem prawie w ogóle nie kryje. Stapia się ze skórą i w efekcie jest praktycznie niezauważalny, a danie drugiej warstwy nic nie pomaga. Nie zakrywa drobnych niespodzianek, z zaczerwieniami też średnio sobie poradził. Żeby cokolwiek zatuszować musiałam użyć korektora. Co gorsza za każdym razem wytrzymał tylko góra 3 godziny, po których zaczynałam się świecić (i nie był to efekt glow…). No i wywinął mi dwa czy trzy razy niezły numer. Odcień miodowy ma żółte podbicie. Domyślacie się co chcę powiedzieć? No właśnie… Niespecjalnie wyglądam w żółtym, a na twarzy to już w ogóle.
Żeby nie było że ten krem to samo zło – nie zapchał mnie i nie podrażnił. Po zmyciu go cera nie była wysuszona.
Ten krem jest dobry dla osób o nieskazitelnej cerze, które chcą wyrównać koloryt cery.
I tak kończy się moja przygoda z „podkładami” od AA…